piątek, 24 stycznia 2014

[punkt pierwszy z listy "do spełnienia" - zrobiony!]

Mam w głowie listę. Taką listę rzeczy do zrobienia, do spełnienia w tym roku. Nie, to nie są postanowienia noworoczne bo takowych przed sobą nie stawiam. To jest lista rzeczy, które sprawią, że będę szczęśliwa :)
Punkt pierwszy - zrobiony! A zaczęło się tak...
Była sobie juka. Kupiona bodajże w OBI, wychowana od małego, dopieszczana, przesadzana. Dobrze jej musiało u nas być, bo skubana rozrosła się, delikatnie mówiąc...troszkę. Jak na nasze "apartamenty" troszkę jednak za dużo.
 
 
Od dłuższego czasu chodziło mi po głowie jakieś humanitarne pozbycie się tego cuda bo na jej miejsce zaplanowałam sobie już coś innego. Żal było ją wyrzucić, oddać w obce ręce też szkoda. No i w końcu namówiłam rodziców żeby zabrali ją do siebie. Może ich salon (w którym docelowo stanęła juka) nie jest jakiś strasznie większy od naszego ale z racji posiadania większej ilości pokoi, salon to rzeczywiście salon. U nas salon pełni jednocześnie funkcję sypialni, jadalni i czego tam jeszcze. No więc ostatnim razem zatargaliśmy z Tatkiem to "maleństwo" do ich auta, co łatwe nie było bo po pierwsze ciężkie to to było strasznie a po drugie rodzice mają... punciaka ;) No komicznie to wyglądało, mama na czas podróży musiała siedzieć z tyłu bo pani juka zajęła przednie siedzienie :) Ale dojechali. Ponoć bez większych obrażeń udało ją się wytargać z auta i postawić właśnie w salonie. Za to u nas - bajka. Od razu jaśniej, przejrzyściej. No i oczywiście, jak małż wrócił z trasy to zaczęłam namawiać go na realizację mojego marzenia. Opierał się strasznie, jak zwykle zrzędził, że to nie pasuje, że ja znów wymyślam. Ale oczywiście co? Pogadać pogadał, zrobić w końcu zrobił i wiadomo było, że... przyznał mi rację - że całkiem fajnie to wygląda. U nas to tak zawsze :)
 
A więc: mam swoje miejsce do pracy! Do dziubania hand made, do siedzenia nad rachunkami, do małego bałaganu, którego nie trzeba sprzątać od razu. Małż zrobił mi śliczne biureczko, które połączył ze zrobionym kiedyś przez siebie regałem (ma chłopak smykałkę do tego).
 

Nie jest jeszcze idealnie. Zdjęcia robione na świeżo (chciałam się pochwalić :) a do tego pokój też wymaga odmalowania. Teraz myślę nad dodatkami typu lampka, przybornik, zastanawiam się nad tablicą magnetyczną (może nie przejść u Małża ;)). Ale to na spokojnie. Na razie zmontowałam sobie swój przybornik (wymaga jeszcze dopieszczenia szczegółów ale wczoraj skończył mi się klej :)).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz