środa, 27 listopada 2013

[remont]

Nic nie mogę zrobić bo wszędzie masa kurzu. Wieczorami ogarniam tylko tyle co trzeba, żeby rano móc się ubrać, spakować i wyjść. A jest przecież jeszcze Zuzu. Ale dajemy radę. Za to później będzie już tylko coraz piękniej :) Przez ten remont przedpokoju nie zdążę raczej z kalendarzem adwentowym dla Zuzu na 1 grudnia. Liczę na to, że będzie to tylko kilka dni poślizgu.

 
 
 

[własnymi ręcami :)]

Od dłuższego czasu chodziło mi po głowie zrobienie własnymi rękami słodkich podarunków. Przepisów znajdowałam sporo ale zabrać się za robotę jakoś nie mogłam. No i w końcu się udało! Zmajstrowałam słodki prezencik dla mojej Bratowej (mam nadzieję, że wytrwa podróż z Pocztą Polską ;)). Smakowo - pycha, wizualnie - chyba też nie najgorzej. Mi tam się podoba. A jeszcze połechtałam moje ego i stworzyłam własnoręcznie (przy pomocy drukarki of course) swoje 'logo' ;)
 
 



 

piątek, 22 listopada 2013

[najlepsza zabawa to zabawa w kuchni]

Święta za pasem więc i ja zabieram się za odgruzowywanie mieszkania :) Porządkuję rzeczy, które już dawno powinny być uporządkowane. A do tego jakby nie patrzeć orzechy, bo to za nie się właśnie zabrałam, kojarzą się ze Świętami i to bardzo.
Zuzu jak zwykle chciała być bardzo pomocna, przytaszczyła ze swojego pokoju zielone krzesełko i stanęła obok mnie domagając się czegoś do robienia. Od razu pomyślałam, że będzie to świetna zabawa manualna dla jej małych rączek. I tak oto razem wyłupałyśmy orzechy do świątecznych wypieków.



czwartek, 21 listopada 2013

[odliczanie świąteczne - zajawka]

Usiadłam i wycięłam. Wczoraj wieczorem. A potem poskładałam. Teraz muszę tylko posklejać (koniecznie nie zapomnieć o niespodziance!) i pomyśleć jak to wszystko ułożyć. Co z tego będzie? Już wkrótce się okaże :) (na szczęście mam jeszcze chwilę)
 
 

wtorek, 19 listopada 2013

[tworzymy]

Robótek do zrobienia mam sporo, pomysłów też nie mało i to nawet nie o czas chodzi a o zabranie się do tego wszystkiego, o jakąś mobilizację. I to nie tak, że ja to robię z przymusu, bo trzeba, bo chcę być taka fajna i sama coś dla kogoś zrobić. Ja odnajduję w tym wszystkim frajdę, wkładam całe serducho tylko muszę się po prostu za to zabrać.
Mam w sobie ostatnio ogromną wolę walki. O siebie. O to, żeby mi się chciało chcieć - realizować moje pomysły, stawiać sobie nowe cele. Żeby nie zguśnieć. W dzisiejszych czasach jest tyle możliwości. I to nie tak, że trzeba mieć masę pieniędzy (ostatnio było to moje ulubione wytłumaczenie przed samą sobą - "zabiorę się za to ale jak już wyjdziemy z długów"). A to wcale nie tak. Warto się po prostu rozejrzeć wokół siebie.
Widzę przed sobą światełko w tunelu. Wreszcie, bo już wystarczy mi tej ciemności.
 
Moje wczorajsze poczynania: kartka dla kochanej p. Marysi, mojej Dobrej Duszy (ma urodziny dokładnie tego samego dnia co ja!) i druga, zwariowana dla mojej Bratowej - dlatego właśnie, że Ona jest taka zwariowana i kolorowa :) Dużo mi jeszcze brakuje do perfekcji ale uparcie wierzę w zasadę, że 'ćwiczenie czyni mistrza' :)
 





 

[polecam, bo warto - promocja na książki]

Do 6 grudnia na stronach Dyskontu Książkowego Aros http://aros.pl/ trwa promocja! Polecam, bo ceny naprawdę rewelacyjne a już raz zamawiałam z tej strony i przesyłka jak i wszystkie formalności po prostu bez zarzutu. Jeśli więc planujecie zakup książek - czy to na Mikołajki czy na Boże Narodzenie czy na każdą inną okazję to warto tam zajrzeć. Ja już złożyłam zamówienie bo oczywiście oprzeć się nie mogłam ale i tak planowałam kupić Zuzu pare pozycji.

Ps. Żeby nie było niedomówień - nie jest to post sponsorowany. Żadnych profitów z tego nie mam. Piszę o tym, bo chyba każdy woli kupić coś taniej niż drożej, prawda?

poniedziałek, 18 listopada 2013

[wreszcie zacznę działać!]

Już za chwilę spełni się jedno z moich marzeń. Ktoś powie, że błahe ale dla mnie bardzo ważne. Lubię gotować, czas spędzony w kuchni nigdy nie jest dla mnie czasem straconym. Uwielbiam przeglądać kulinarne blogi, spisywać przepisy, które wydają mi się interesujące (i przede wszystkim smaczne ;)). Chciałabym oczywiście mieć więcej czasu na eksperymentowanie ale z drugiej strony spędzanie czasu z Zuzu (i Majne Mish'em jeśli jest w domu) też jest dla mnie bardzo ważne.
No i od jakiegoś czasu marzył mi się blender :) Szaleństwo, co? :) Mój Zelmerek, którego kupiłam kiedyś w promocji był, jakby to powiedzieć, tylko wersją podstawową. Na początek wystaczający, do zupek niemowlęcych w sam raz. Ale orzechów już rozdrobnić z nim nie mogłam (a próbowałam ;))
Niedługo spełni się moje marzenie, bo oto na nadchodzące urodziny zamówiłam sobie właśnie taki zestaw:
Będzie to prezent od najbliższych. Już nie mogę się doczekać. Teraz to ja chyba z kuchni nie wyjdę bo mam tyle przepisów do wypróbowania :)

środa, 13 listopada 2013

[A ja nie chciałbym tak po prostu po prostu przeminąć]

Spoglądam wstecz i widzę tyle, tyle pustych godzin
Ogarnia mnie strach, ogarnia mnie strach bo wiem
bo wiem ile minęło, bo wiem ile minęło,
lecz nie wiem, nie wiem, nie wiem ile zostało

A ja nie chciałbym tak po prostu po prostu przeminąć,
A ja nie chciałbym tak po prostu po prostu przeminąć,
A ja nie chciałbym tak po prostu po prostu przeminąć,
A ja nie chciałbym tak po prostu po prostu przeminąć,

Wiele upłynęło dni, dni bez mojego udziału
wiec czas już skończyć czas już skończyć z oczekiwaniem
na coś co może, co może nigdy nie przyjść
na coś co może, co może nigdy nie przyjść

A ja nie chciałbym tak po prostu po prostu przeminąć,
A ja nie chciałbym tak po prostu po prostu przeminąć,
A ja nie chciałbym tak po prostu po prostu przeminąć,
A ja nie chciałbym tak po prostu po prostu przeminąć,

Muszę ruszyć z miejsca, pójść na spotkanie własnego spełnienia,
muszę ruszyć z miejsca, pójść na spotkanie własnego spełnienia,
muszę ruszyć z miejsca, pójść na spotkanie własnego spełnienia,
 muszę ruszyć z miejsca, pójść na spotkanie własnego spełnienia.....

Więc spleć palce z moimi palcami
 i chodź prowadź i daj się prowadzić
 tam gdzie czeka nas czas, dobry czas,
            tam gdzie czeka nas czas dobry czas spełnienia