wtorek, 19 listopada 2013

[tworzymy]

Robótek do zrobienia mam sporo, pomysłów też nie mało i to nawet nie o czas chodzi a o zabranie się do tego wszystkiego, o jakąś mobilizację. I to nie tak, że ja to robię z przymusu, bo trzeba, bo chcę być taka fajna i sama coś dla kogoś zrobić. Ja odnajduję w tym wszystkim frajdę, wkładam całe serducho tylko muszę się po prostu za to zabrać.
Mam w sobie ostatnio ogromną wolę walki. O siebie. O to, żeby mi się chciało chcieć - realizować moje pomysły, stawiać sobie nowe cele. Żeby nie zguśnieć. W dzisiejszych czasach jest tyle możliwości. I to nie tak, że trzeba mieć masę pieniędzy (ostatnio było to moje ulubione wytłumaczenie przed samą sobą - "zabiorę się za to ale jak już wyjdziemy z długów"). A to wcale nie tak. Warto się po prostu rozejrzeć wokół siebie.
Widzę przed sobą światełko w tunelu. Wreszcie, bo już wystarczy mi tej ciemności.
 
Moje wczorajsze poczynania: kartka dla kochanej p. Marysi, mojej Dobrej Duszy (ma urodziny dokładnie tego samego dnia co ja!) i druga, zwariowana dla mojej Bratowej - dlatego właśnie, że Ona jest taka zwariowana i kolorowa :) Dużo mi jeszcze brakuje do perfekcji ale uparcie wierzę w zasadę, że 'ćwiczenie czyni mistrza' :)
 





 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz